Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wnych sobie żywiołów, nie po raz pierwszy używany jest w Rosyi; pracowano i pracują nad tém aby poniżyć i skalać poświęcenie dla kraju, aby ideę zbrodni politycznéj postawić na równi z prawdziwymi zbrodniarzami, weszło to w system, ale jakiejże to dowodzi naiwności ze strony oprawców!! Jak w innych swych działaniach Moskale postępują sobie w tém wierząc tylko w cielesną siłę, nią usiłują stłumić i pognębić ducha; zresztą dla tłumu starczy wedle nich postawienie pod pręgierzem za hańbę... Ale i tłum rozróżniać umie!
Idzie im o to aby widok politycznych przestępców nie działał na kraj, aby łańcuch wiążący zbójcę z męczennikiem idei, obu razem zaciągnął w pogardę ogółu... Przerażają się, nie bez przyczyny, wpływem jaki powoli wywierać musi ta masa, wygnańców apostołów, choćby na najdziksze społeczeństwo. Dla tego téż nie ma potwarzy którejby nie rzucano na skazanych, ażeby ich ohydzić. Wszędzie na świecie kara jest w jakimś do przewinienia stosunku, tu dosyć często podejrzenia aby zasłużyć na najsroższą; a los raz skazanego człowieka wszyscy starają się jak najcięższym uczynić, wszyscy począwszy od oficera prowadzącego komendę,