Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i natarczywości w poszukiwaniu, nigdzie nań trafić, potém dostąpić doń i widzieć się z nim nie mogła. Winna tylko była umiejętności języka rosyjskiego i płci swéj że ją jeszcze nie uwięziono. W ślady 1uliusza przybyła na granicę po jego schwytaniu, w miasteczku gdzie chorował widzieć się jéj nie dopuszczono z nim, a gdy raz został zamknięty w cytadeli, stało się zupełném niepodobieństwem dobić do niego. Dawne stosunki Maryi ułatwiały jéj wiele, przecież nie mogła wszystkiego poświęcić od razu, rachując na to że stanowisku swemu może być winną późniéj jego ocalenie. Wiedziała już że Juliusz postradał rękę, że mocno był chorym, ale miała przeczucie że on nie umrze, dopóki ona czynem przed nim usprawiedliwić się, dowieść mu poświęcenia nie potrafi. Marya znała doskonale Petersburg i Moskali, ale w innych całkiem czasach, gdy liberalizm był w modzie, gdy z nimi prawie wszystko co kto chciał pieniędzmi i kobiecym uśmiechem mógł zrobić. Nie zdawała sobie sprawy z wielkiej zmiany jaka zaszła w ciągu kilku tych miesięcy w rządzie, w opinii i porządku spraw politycznych. Może dla tego śmielszą była i spokojniejszą.
Powróciwszy do Warszawy tak, że na siebie nie ściągnęła podejrzeń o współczucie dla sprawy