Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mnie pytacie o nie? ażeby chyba zbeszcześcić mnie wyznaniem?
— Nie idzie mi o imiona — odpowiedział audytor — ale właśnie o wypróbowanie was
— Nic nie powiem — sucho zawołał Naumów — próba daremna.
— Czy pan chcesz nas zmusić do użycia ostatecznych środków?
— Nie — odrzekł powoli więzień — ale dla uniknięcia ich ani kłamać, ani się poniżyć nie mogę...
— Wina pańska — rzekł przechodząc nagle w inną stronę badający — jest tym większą, że pan nie będąc Polakiem, nie mając nawet wymówki w jakichś mrzonkach narodowości, ośmieliłeś się zbrodniczą rękę podnieść przeciwko prawej władzy ustanowionej od samego Boga...
Naumów się uśmiechnął!
— Ojciec mój był Rosjaninem, matka moja była Polką — rzekł — gdyby mój ojciec w przystępie szału mordował ludzi i dopuszczał się zbrodni, musiałbym pójść przeciwko własnemu ojcu. Choćbym był Rosjaninem z ojca i matki miałbym prawo i obowiązek stanąć w szeregach obrońców swobody. Jako Rosjanin nie powstałem przeciwko mojemu narodowi, ale przeciw despotyzmowi, który nas i ich uciska.
Audytor zbladł jak chusta — słysząc te słowa.
— Dosyć tego — zawołał groźno — nie okazujecie nie tylko żalu, ale najniegodziwsze zuchwalstwo... pogarszacie swój los...
— Więc skończmy tę próżną ceremonię — odezwał się Naumów — każcie mnie prowadzić na plac i zróbcie ze mną, co się wam