Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

charakterze więźnia powiedział, audytor postanowił z początku być łagodnym. Głos jego był zrazu słodki i pełen jakiegoś głębokiego politowania, rysy twarzy wyrażały prawie współczucie mimowolne i bojaźliwe. Oficerowie dodani pozostali ciągle milczącymi świadkami badania. Naumowowi kazano wstać, aby się tłumaczyć, podniósł się, zabrzęczały kajdany, a że mu z niemi ciężko stać było, oparł się o ścianę.
Pierwsze pytania tyczyły się jego pochodzenia, młodości i służby, wiedziano już dosyć dobrze całą przeszłość. Stanisław odpowiadał krótko, stanowczo, spokojnie. Gdy przyszło do wypadków ostatnich, audytor uznał właściwem poprzedzić badanie przemową, na której wrażenie widać wiele rachował.
— Z mojego obowiązku, rzekł, potrzebuję pana ostrzec i nakłonić, abyś się nie trzymał fałszywego systemu tajenia prawdy i trwania w występnym uporze. Jakkolwiek położenie wasze jest bardzo smutne i ukryć wam nie mogę, że ocalenie życia byłoby prawie cudem, jednakże są okoliczności, któreby na sąd, na rodzaj kary, a może nawet na jakieś ułaskawienie wpłynąć mogły. Przez uczucie więc ludzkości radbym was nakłonić, abyście szczerze odpowiadali na to, o co was pytać będę. Rząd doszedł już i wie bardzo wiele, jednakże chciałby zbadać najdrobniejsze szczegóły spisku, do którego pan należałeś. Skrucha i otwartość mogą być panu porachowane.
— Bardzo panu dziękuję za radę, odparł Naumów chłodno, ale nie czując w sobie skruchy ani żalu, nie będę tak podłym, żebym je udawał. Przekonaniem moim jest, że kto