Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

im się często krew nosem i ustami rzucała, ściśnięte narodowości miały też krwią wybuchnąć. Nie umiano inaczej zaradzić na spodziewane zaburzenie, jak mnożąc i zwiększając ich przyczyny, to jest ucisk tyrański. W wojsku śledzono najpilniej najmniejsze objawy samoistności, zwało się to duchem, bo w istocie z ducha pochodziło.
Naumów służbista wielki, chłopak łagodny i pokorny, a oficer wyćwiczony doskonale, w wielkim był faworze u księcia, który go miał za proste dobroduszne stworzenie. Nie było prawie dnia, żeby go za ucho nie pokręcił, co u Konstantego było wielkim łaski dowodem.
— Patrz Kuruto, mówił często do swego faworyta, wy mi zawsze chwalicie tych waszych smukłych Polaczków, są między nimi ładne chłopcy, nie ma co mówić, ale mi pokaż choć jednego takiego szerokich ramion, dęba nie chłopa, jak Naumów. To stworzenie na żołnierza; a przytem choć prochu się nie zlęknie, ale go nie wymyśli. W żołnierzu to zaleta.
Naumów, obywszy się lepiej z Warszawą, jak mnóstwo innych Moskali naówczas, rozkochał się w niej i w Polsce. Nie wiem jakim trafem poznał się gdzieś z bardzo ładną panienką, córką małego urzędnika z komisji Skarbu. Matka jej, gdyż ojciec dawno był umarł, żyła z niewielkiej pensji emerytalnej, syn służył w jakimś biurze, żonaty był i mieszkał osobno. Matka z córką zajmowały bardzo skromne mieszkanko na Tamce, do którego Naumów potrafił się dopytać, wcisnąć i wybłagać, żeby mu bywać dozwolono. Misia, owa ładna panienka, żywa, zwinna i śmiała