Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Morituri.djvu/410

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cego sprawy, a podległego tysiącznym formom i koniecznościom.
Zembrzyński i jego pomocnicy stali w hierarchji na stopniach bardzo podrzędnych, lecz w istocie w ich rękach było wszystko.
Pomimo więc najgorętszych starań hrabiny Natalji, obietnic, jakie jej czyniono, wpływów, przez które działała, okazało się już w kilka dni, czego przed nią bynajmniej nie ukrywano, iż Brańscy w żaden sposób sprawy swej wygrać nie mogli. Nie zadowalając się tem ostrzeżeniem, ani mu chcąc wierzyć, podwajała ona starań i zabiegów. Gozdowski podawał notatki i oddawał nieskończone wizyty, zmusił nawet księcia Roberta do kilku, co wszystko nic a nic nie pomogło. Najżyczliwsi wprost radzili układ jaki ze stroną przeciwną, nie kryjąc, że wyrok musiał wypaść niekorzystny. W najszczęśliwszym razie można się było spodziewać, że nie przysądzą indemnizacji, lecz całe obszary lasów, kilkaset włók, odpadały od Brańska.
Gozdowski, zrazu przerażony, potem niedowierzający i upatrujący w tych postrachach działanie strony przeciwnej, nie chciał ani słyszeć o układach, naostatek już się godził na nie... gdy Zembrzyński z ubolewaniem oświadczył, że było za późno...
O wszystkiem tem hrabia był uwiadomiony dokładnie i, szepnąwszy miss Burglife, aby była ostrożna, gdyż okoliczności wielce się znowu na nieszczęście zmieniły, „lawirował“, jak powiadał, oczekując końca. Robert powstrzymał się też od częstszych odwiedzin, wyczytawszy łatwo z zakłopotanej twarzy hrabiego i z pośpiechu, z jakim mu się teraz wymykał, nie mając nigdy czasu do dłuższej rozmowy, jakie są jego usposobienia.
Mościński powiedział sobie nawet, że w razie przegranej, pod pozorem pilnych interesów, wyjechać będzie musiał, aby się z kłopotliwego położenia wywinąć.
Wieść o procesie, z powodu czynnych starań hrabiny Natalji i jej przyjaciół a pomocników, rozeszła