Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Morituri.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

lecz nie marnowaliśmy grosza, uczciwości Gozdowskiego wszyscy jesteśmy pewni, nigdy stan taki interesów uczuć się nam nie dał. Skądże te kłamstwa?
Generał i biskup stali ciągle milczący; książę zwrócił się do Roberta, który nie chciał w stanowczej chwili brać na siebie odpowiedzialności za obrót, jaki ta sprawa przybrać mogła. Biskup, widząc nadzwyczajne wzburzenie w starcu, do tak gwałtownych wrażeń nienawykłym, począł go zwolna mitygować.
— Niepotrzebnie to tak uczułeś, kochany Norbercie, nadto bierzesz do serca niezgrabność hrabiego, który podchwytał tam jakieś złośliwe plotki i szukał w nich wymówki dla swego nietrafnego postępowania. Całą tę rzecz pogardą i milczeniem pokryć należy, to będzie najwłaściwiej.
Generał, trochę inaczej pojmując położenie, myślał, że należało może skorzystać z uczynionego wyłomu i nie zawadziłoby brata na wszelkie możliwe ewentualności przygotować.
— Być bardzo może, — dodał — iż hrabia tu w naszych stronach zasłyszał o ogólnym złym stanie interesów wszystkich ziemian, który nie bez tego, ażeby i na interesa brańskie nie oddziałał. I Gozdowski, i książę Robert w istocie się użalają, że z dnia na dzień ciężej idzie gospodarstwo, kredytu brak... O tem, kochany bracie, nie było ci potrzeby mówić i niepokoić cię przemijającemi trudnościami; to są zwykłe koleje rzeczy ludzkich.
Wzrok szambelana z przerażeniem jakiemś wlepiony był w brata, gdy to mówił.
— Więc, więc — przerwał — jest jakaś podstawa?
Zwrócił się do księcia Roberta.
— Cóżeście zrobili z interesami? co się dzieje? mówcie!
— Interesa są w istocie ciężkie, chociaż nie poczuwam się do winy i nie popełniłem żadnej omyłki, którąbym sobie mógł przypisać, — zaczął Robert — ale niech się ojciec uspokoi, niema nic groźnego.
— Przy pomocy Bożej, — wtrącił biskup — zała-