Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Morituri.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

raz wszelki. Umie on ocenić, co znaczy nazwisko, które spadnie na jego córkę, jedno z najpiękniejszych imion w kraju. Alfonsyna formalnie zakochana w Robercie, czemu się nie dziwię.
— A on? a on? — spytał ojciec.
— Hm! Robert dla kobiet wogóle jest zimny, — mówił generał — nadzwyczajnej pasji po nim wymagać było trudno, jednakże zajął się nią wyraźnie. Il lui faisait la cour, jakem się nie spodziewał, bardzo przyzwoicie, i zawrócił głowę hrabiance.
— Robert każdejby się musiał podobać — rzekł szambelan. — Podobniusieńki do mojego ojca, a ten, jak wiesz, na dworze saskim należał do najświetniejszych gwiazd. Król August mówił o nim, że piękniejszego nie widział mężczyzny. Teraz — kończył szambelan — myślę tylko już o weselu. Hrabia musi wymagać, aby się odbyło na Podolu. Proszę cię, co to za kłopot, powozy, ludzi, konie tak odlegle przeprowadzić. Hrabia wystąpi pewnie przy przenosinach, o którychby zawczasu pomyśleć należało. Dla mnie podróż, jeśli jeszcze pora roku będzie niedogodna, bardzo ciężka, a pojechaćbym życzył. Wszakże to syn jedyny.
— No, do tego jeszcze daleko może! — rozśmiał się generał.
— Zwlekaćbym nie chciał, jestembo stary, to darmo, metryka przypomina memento mori. Chciałbym już Roberta widzieć ożenionego, dobra sąsiednie okupione, dawną świetność domu przywróconą i umrzeć o mój ród spokojnym.
— Zapomniałeś o Stelli, musisz poczekać przynajmniej, póki jej zamąż nie wydamy — odezwał się Hugon.
— Zdaje mi się, że z jej pięknością, imieniem — ano, i posagiem — mówił ojciec — nie będzie to trudne, choć ja z mej strony muszę być wybredny. Lada komu jej nie dam! to anielska dziewczyna.
— Tak, ale kto tu ją na wsi zobaczy?
— O to się nie troszcz. Ja mam przeczucie, że na