Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Morituri.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kat — ja nawet sądzę, iż gdybyś go hrabia otwarcie zapytał, nie zataiłby stanu swego serca.
— Jakimże sposobem, — nawpół do siebie mówiąc, dodał hrabia — jakim sposobem mogli oni nas z takim przepychem przyjmować, jak utrzymywać pańsko tę rezydencję i taić stan swych interesów?
— Interesa dla nikogo, oprócz hrabiego, a może starego szambelana, tajemnicą nie są — tłumaczył Piątkiewicz. — Dom ten starożytny i zasłużony szanując, nie chcąc spokoju czcigodnego starca zamącić, wierzyciele hamują się, folgują, dają uprosić. Przecież przyjdzie tej powolności koniec, panie hrabio.
Mościński słuchał, coś rozmyślał i za rękę chwycił nagle Piątkiewicza.
— Tak, to wszystko prawdą być może, pozwalam, — rzekł — ano, proszę i błagam waćpana, powiedzże też mi, co za miłość bliźniego osobliwsza, gorliwość heroiczna, bezprzykładna o cudze dobro dbałość napędziła tu pana, abyś bezinteresownie zdejmował łuskę z moich oczów i przedsiębrał uratowanie mię z tej topieli? Wszystko rozumiem, tylko tego zrozumieć nie mogę.
Piątkiewicz lekko się zarumienił.
— To nie jest wcale bezinteresowność heroiczna, — odparł spokojnie — to fakt, który się tak prosto po ludzku tłumaczy, iż dzieckoby zrozumiało, poco ja tu, reprezentując pewną masę wierzycieli, do hrabiego przyszedłem. Jeśli hrabia wydasz swą córkę za księcia Brańskiego, będziesz rodowych posiadłości jego bronił, a my je właśnie z licytacji korzystnie kupić mamy nadzieję. Czy jasno?
— Bardzo jasno — odpowiedział hrabia głosem złamanym. — Lecz godziż się to? godzi?
— Co? odebrać dług swój? — spytał Piątkiewicz — wziąć ziemię niedołężnie zagospodarowaną i z niej wyciągać korzyści, jakie dać może przy pracy, a których zapuszczona i zaniedbana nie da nigdy? Książęta są najczcigodniejsi ludzi, nie przeczy nikt, ale to są posągi, siedzące na grobach, cudnie rzeźbio-