Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Morituri.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jego było dyktowane listy wygotowywać do podpisu i wciągać treść ich lub całość do księgi na to przygotowanej. Na obiad wychodził książę Norbert do sali jadalnej, lub jadał go u siebie. W takim razie zawsze kogoś dla towarzystwa zapraszał, gdyż jadać sam nie lubił.
Po obiedzie i kawie stary lubił grać parę partyj bilardu z panem Burskim lub księdzem Serafinem, albo z jednym z gości. W lecie przechadzka po ogrodzie, zimą słuchanie czytania głośnego, które sekretarz miał sobie powierzone, zajmowało czas do herbaty i wieczerzy.
O godzinie dziesiątej następowało uroczyste „dobranoc“ i książę usuwał się do swych pokojów, gdzie pomodliwszy się jeszcze, próbował spać. W razie gdy to się nie udało, wołano sekretarza, który czytał, dopóki książę nie usnął.
Tryb ten życia o niewiele się zmieniał w niedziele i święta uroczyste. Niektóre tylko z nich obchodził książę ze szczególnemi praktykami w kaplicy lub kościele parafjalnym, w którym zjawiał się kilka razy do roku. Naówczas noszono go tam w staroświeckiej rzeźbionej lektyce i sadzano w loży oszklonej i ogrzanej. Boże Narodzenie, Zapusty, Wielkanoc, Zielone Święta, imieniny wszystkie musiały być obchodzone z wielką wystawą; szambelan nie dopuszczał, ażeby się to na włos zmienić miało.
Całe, najdalsze sąsiedztwo zjeżdżało się na przepyszne święcone, w ostatni wtorek, bądź co bądź, był bal, na św. Norberta piramidy cukrowe i stół na sto osób.
Z tysiąca owych dukatów, które niezawsze wydawał książę szambelan, odprawiał co lat kilka podróż do Karlsbadu. Naówczas szła z nim sześciokonna kareta, czterokonny kocz i furgon, jechała służba i podróżowało się prawdziwie po książęcemu, a tymczasem w domu brakło nieraz pierwszych niemal potrzeb do życia. Chwytano u Żydów, długi się mnożyły, a procenta lichwiarskie rosły.