Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Morituri.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

steczka wysłał generał, co tylko zdało mu się jeszcze potrzebnem. W parę też godzin po posłańcu przybyła niespodziana owa pomoc z miasteczka, wielce błogosławiona, bo Wincentowicz był w takich wypadkach prawdziwym totumfackim, a nagłość podwajała jego krętaninę i czyniła go niezmordowanym. Przyjechał i mniej czynny daleko Burski, którym także nieco się posłużyć było można. Panna Marcjanna przelękniona wzięła się do kuchni i apteczki, panna Antonina podjęła się urządzić pokoje dla hrabianki. Nawet księżniczka Stella biegała do ojca, do brata, zasięgając rady, wymyślając, co tylko mogła, ogołacając swoje pokoiki, byle hrabiance jej mieszkanie jak najwytworniej przystroić. Zenon stawił się po rozkazy księcia Roberta, który, raz powiedziawszy sobie, że powinien się poświęcić, do niepoznania się zmienił. Było coś bolesnego w tem jego poddaniu się nakazom losu, z twarzą spokojną, z łagodnym uśmiechem, z obojętnością skazanego, który wie, iż go wyrok minąć nie może.
Nazajutrz około południa wszystko było w gotowości zupełnej; drobnych rzeczy, których braknąć mogło, dostarczą Żurbowie, mając dom po szlachecku zapaśny.
Szambelan, który rzadko i to w oznaczonych godzinach, po pewnych ścieżkach się przechadzał, wyszedł o lasce w porze niezwykłej, aby obejrzeć wszystko. Starzec niespokojny był widocznie, choć go cała rodzina upewniała, iż Brańsk się nie powstydzi przed gośćmi. Wśród tego zamętu, piękna, spokojna twarzyczka marmurowa księżniczki Stelli była tak kochana przez wszystkich bez wyjątku, iż na jej rozkaz każdyby w ogień się rzucił. I była tego uwielbienia godna, bo istotnie można ją było nazwać gwiazdą rodziny i dobrym jej aniołem. Tylko, jak anioły, co śpiewają w niebiosach, nie patrząc na ziemię, księżniczka obca była ziemskim sprawom tego świata: żyła sobie muzyką, poezją, marzeniem, przyjaźnią Antoniny, ukochanym bratem, ojcem, w niezamąco-