Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Mogilna T. 1.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

której zaklęcia i prośby córki nawet, którą kochał, odwieść go nie mogły. Z rozpaczy przyszedł do pijaństwa, stało się ono nałogiem. Zwykle rozczulający się nad dziecięciem, najlepszy ojciec dla tej córki, którą kochał nad wszystko; Tygiel gdy się upił, stawał się nawet dla niej nieznośnym i grubiańskim. Z anielską cierpliwością potrzeba było znosić ten stan rozdrażnienia, i upokorzonej czekać aż mu przytomność powróci. A że pamięć miał wielką i przypominał sobie co po pijanemu mówił i broił, potem do nóg córce przepraszając upadał, zaklinał się, poprawę przyrzekał i trwał w postanowieniu aż go znów doszedł zapach tego nieszczęśliwego napoju, od którego już powstrzymać się nie było w jego mocy.
— Bardzo się cieszę żem panią widział i poznał — rzekł grzecznie prezes, i ojciec i wszyscy tak zgodnie nam odchwalić się jej nie mogli.
— O! panie, na pochwały doprawdy z żadnego względu nie zasługuję, odezwała się Marynka, ale ludzie są czasem pobłażający...
Prezes i słuchał i uszom nie wierzył, w Marynce widział coś tak niezwyczajnie wyższego, i wyrosły pod płotem rododendron kwiecisty nie więcejby go zadziwił. Wszyscy otoczyli dziewczę, które stało swobodne, poważne, milczące i nieco posmutniałe.
— Słyszeliśmy i widziemy — odezwał się prezes, żeś pani odebrała wychowanie staranne. Jakże to w życiu do którego teraz jesteś zmuszoną, przykro jej być musi, pozbawionej tylu warunków..
Pan Roman splątał się chcąc być grzecznym i niedokończył.
Marynka spojrzała nań.