Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Mogilna T. 1.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Gospodarz który go znać poznał, z polską gościnnością powstał na powitanie jego, ale nie mało zdziwiony i zakłopotany trochę. Był to w istocie znany mu dawno ze spotkań w domach zajezdnych i na zgromadzeniach publicznych; sąsiad jego pan Christian Gotlieb Amadeusz von Larisch, posiadacz powiększającego się coraz od lat kilku majątku, Chrystianhofen przezwanego, wprzódy znanego pod imieniem Zarzecza.
Pan von Larisch mający tytuł radzcy handlowego, order korony pruskiej; orła czerwonego niewiem jakiej klasy, i order zasługi bezimienny, mieszkał już stale w okolicy od lat kilku... Widywali się z panem Mogilskim często, poznali osobiście, ale ani pan Roman nie śpieszył się w odwiedziny Christianhofu, ani pan Larisch nie był dotąd nogą w Mogilnie. Tam gdzie się dwie narodowości spotykały z sobą na polu współzawodnictwa przy wyborach, w stowarzyszeniach i t. p... Larisch z wielką zręcznością postępował sobie, usiłując nie zrazie nikogo, nie wykazać się nieprzyjacielem niczyim, dając dowody umiarkowania największego i politycznego taktu.
Tem postępowaniem doszedł był on do tego, że chociaż go niektórzy poczytywali za złego człowieka, miał po sobie wielu uznających go człowiekiem liberalnych zasad i mogących przyjść do sprawiedliwego uznania praw ludzkich. Zresztą był to człowiek dosyć tajemniczy i zagadkowy. Pan Roman Mogilski skłonny do widzenia rzeczy z najlepszej strony, bronił go często i wierzył w prawość jego. Tłómaczył sobie łatwo, dlaczego z sobą nie żyli dotąd, ale mu w tej chwili trudniej szło zrozumieć, z jakiego powodu za-