Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Miljon posagu.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Dajcie mi fajkę! Teodor nasz upokorzony! świata koniec.
— Cicho byś był, — przerwała jejmość — to są szerepetki... myślałam, że ludzie nam równi, ale przekonywam się, iż ich pieniądze nie uszlachciły wcale. A pospolite to! a grubjańskie, a głupie... kontentam że to się tak kończy. Teodor takiej partji nie potrzebuje.

Koniec.