Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Miljon posagu.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jej wesoło i ochoczo. Temu anielskiemu dziecięciu żadne poświęcenie, nie wydało się nigdy ciężarem. Dziecięciu powiadam, bo dorosła miała dziecięcą niewinność, prostotę, pobożność i spokój wewnętrzny. Na czystem jej czole, czytałeś czystą przeszłość. Cierpienia przeszły po duszy, ale jej nie zachmurzyły, nie zamąciły jej, nie wstrzęsły nią; zniosła spokojnie, pomodliła się i uśmiechem witała, te wielkie radości życia, na które tylko dzieci są czułe, tylko dzieci i jenjusze. Dla Marji zachód lub wschód słońca, piękny kwiatek złamany w lesie, ładne dziecię na wsi spotkane, przeczytana książka, były tyląż chwilami szczęścia. Uszczęśliwiało, bawiło, cieszyło ją wszystko, a tylko cudze nieszczęście dręczyło.
Pomimo że życie w Górowie, coraz większemi ogrodzone było uciski, że każdy dzień mnożył prześladowania, że stali nad przepaścią, Marja ufała Bogu i przyszłości. A co to było za życie!
Co tydzień odwiedziny żydków dłużników, co dwa dni naprzykrzony Kulikowicz, którego ubłagać nie było można niczem, co dni kilka assesor lub egzekucja. Zaległości skarbowe tak były znaczne że żołnierze nie wychodzili ze dworu.
Białej sukni perkalowej na lato, szlafroka na zimę, sprawić już nie było za co, a pokazanie się w kościele, codzień stawało się straszniejszem niepodobieństwem. Nielitościwe sąsiedztwo szydziło i z sukni!!
Jedne odwiedziny Seweryna, jak promień słońca w dzień chmurny, na chwilę rozjaśniały szary mrok tego nieznośnego życia.
Humor panny Scholastyki, był także nie małem lekarstwem, ona w swoim sposobie nie zrażała się także niczem. W uczuciu swej siły, energji swego charakteru,