Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Miljon posagu.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

napiszę, niby nic nie wiem. To może być z dobrym skutkiem; bo wszystkich uprzedzę... Z oczów Doliwom patrzało, że myślą syna swatać, ale zjedzą... potrafię im usłużyć i dowieść, że wszystkie te sceny były z poduszczenia samej jejmości.
I to dobrze że ich mam pod bokiem, będę teraz mieszkał w Górowie i na wszystko patrzał. Zresztą, gdyby Marja nie chciała? Gdyby nie chciała?
Wszakże panna Scholastyka sama mi się oświadczyła. Mam świadków... było tak. Jeszcze nie stara wcale i... Jeśli ma w istocie miljon, a jak Hasling powiada, to przeszło półtora... dla czego bym się z nią nie ożenił? Należałoby sprawić sobie frak nowy. Hę? A nuż z tego nic nie będzie i nadaremnie się wyekspensuję? Granatowy jeszcze niczego. Dziś tedy bydło odeślę, bo jechać późno i niewypada, a jutro rano...
— E! kto wie! może i nienajgorzej moje interesa stoją!
Tak myśląc, ważąc, rozbierając, dojechał do Górowa Kulikowicz, i nie wchodząc do domu, pobiegł do ekonoma żeby bydło odesłać krajczemu.
Ale na nieszczęście, wedle dyspozycji trzoda odesłana została już do taksy. Kulikowicz mało się nie wściekł. Trzech konnych posłano aby je zawrócić. Ekonom nie mogąc pojąć co się dzieje, sam pojechał za nią.
A Seweryn?
On siadł na konia i pożegnawszy stojącego w ganku Teodora, puścił się kłusem do domu. Młody Doliwa, nie bez celu wyprowadzał go tak grzecznie, chciał zobaczyć, czy nie zwróci się do Górowa. Lecz gdy wszyscy tak pędzą w tę stronę, Seweryn smutny, blady, zgryziony, z bolem głowy powraca do domu. Co dla innych było