Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom IV.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Melancholia, mogła się co chwila przerodzić w obłąkanie. Postrzegała pilnie każdy ruch jego, ale wyraźnych dowodów pomięszania nie było.
Przed światem, humor, obyczaje, smutek, odludność męża, tłómaczyła Zuzanna, to nawyknieniem do pracy umysłowej, to nałogiem samotności, to stanem zdrowia. A że wszystkim motylom co koło tej różyczki latały, wielce było wygodnie, nie spotykać nigdy męża, niebardzo się o niego dopytywano.
Kasztelanic najczęstszy gość w domu pp. starostów, niezmiernie go chwalił.
— O! to najwyśmienitszy z mężów! Perła! Brylant! Nigdy się nie pokazuje, żonie dozwala robić co chce! Najlepszy, najpoczciwszy z ludzi! Choć go do rany przyłożyć!
A upewniwszy się, że istotnie Maleparta był najpotulniejszym z mężów, kasztelanic nie wystrzegał się go wcale i prawie w oczy jemu, ściskał rękę żony, prawił jej do ucha swoje miłosne koncepta.
I gdy Zuzia zwracała jego uwagę na męża:
— Powiesz mu — szeptał — że na wielkim świecie naszym, jest to zwyczajem, iż mężowie najcierpliwiej patrzą, na umizgi żon.
Nie raz po balu, on jeden zostawał i bez względu na nic, wciskał się jako przyjaciel domu, aż do bocznego pokoju Zuzanny, gdzie jej po stokroć dawał dobranoc!
Maleparta słyszał to, włosy mu się czasem jeżyły na głowie, a po chwili, wpadał znów w odrętwiałość swoją zwyczajną. Nie przypuszczał on, aby go żona zdradzić mogła; w jej charakterze śmiałym, znajdując rękojmią: zapewniając się że nie zdradzi, ta co zna zdradę, i podejść się nie da, przewidująca podejścia.
Niestety, mylił się często — i cnota żony jego na włosku bojaźni lub rachuby zawieszona, może przypadkiem krwi wierna tylko była egzystencją swoją.
Kasztelanic, najzawziętszy z wielbicieli, był dla niej zawsze tylko tym wróblem wyzywającym większe ptaszki; czekała, na kogoś znakomitszego, bo bez serca, zimna kobieta, chciała się przedać kochankowi, za