Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom III.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziesto kilko letnia i dojrzała panna, mniejszego wzrostu od Katarzyny, podobnych rysów twarzy, świeża, czarno-oka, rumiana i jak w ówczas powiadano, tęga czarno-brewka, była dumna jak ojciec, roiła wielką przyszłość jak ciocia. Miała do tego większe od niej prawo, bo na oko dziedziczka Porajowa, pięknego imienia, córka człowieka wziętego w swojej okolicy, skolligowanego z magnatami, mającego stosunki w Warszawie, była nie złą partją, skutkiem pobytu w Warszawie i edukacji na wielką stopę — bo francuzką madame, jeszcze naówczas w Polsce rzadką, miała za pierwszą nauczycielkę — Zuzia, różniła się od panny Katarzyny wielką pogardą ojczystych obyczajów i języka, zamiłowaniem wszystkiego co francuzkie, co nowe, co modne i błyszczące.
Lubiła wzdychać przy księżycu, przechadzać się w ciemnych szpalerach ogrodu i czytać po raz setny kilka książek niedorzecznych, zostawionych jej w spuściznie po madame Robert.
Taki był skład domu starosty i trzy główne w nim postacie, do których jeszcze jedną dodać musimy. Tą był pieczeniarz, rezydent na dworze starosty, pan Atanazy Bryndza, niegdy wojskowy i rotmistrzem zwany, teraz na starsze lata sejmikowicz i totumfacki. Pan Atanazy, albo jak go pospoliciej zwano pan rotmistrz, ulubienic starosty, którego był we wszystkiem prawą ręką, choć nie miał w domu żadnej funkcji wyznaczonej, do wszystkiego się mieszał i należał.
Najgłówniejszym obowiązkiem jego było o wszystkiem co się działo w domu, koło domu, w sąsiedztwie, wiedzić naprzód i uwiadamiać, plotki znosić i one tłómaczyć. Dalej do polowania i łowienia ryb przewodniczyć, na sejmik jechać i na sejmiku z szabelką za starostą stawać, dworskich mieć na oku, kredytorów jak muchy od nosa pańskiego natrętne odpędzać i szperać, gdzieby jeszcze znalazł się jaki kapitalik i łatwowierny szlachcic, do pożyczenia gotowy. Za te usługi otrzymywał pan Bryndza izbę w narożnej baszcie, skórki lisów zabitych w ciągu roku, czasem po-