Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz i to nie pomogło. Znała go nadto Dziwulska, aby uwierzyć mogła, iż do takiego kroku jest zdolny.
P. Ernest wyczerpawszy co tylko mu fantazya dostarczała na pokonanie żony, na ostatek oświadczył, iż nigdy go już więcej oczy jej nie zobaczą. Zabrał co tylko mógł do kałamaszki i nazajutrz w istocie w świat wyruszył...
Jednym z powodów do tego rozpaczliwego kroku było, że termin naznaczony przez Francuza, po którego upływie miał powrócić do Berezówki, dawno już upłynął, a Dziwulski przekonany był, iż Volant nie myśli już o Marynce i jej głosie...
Znękana Adela ani go nawet próbowała wstrzymywać — pozwoliła odjechać i odetchnęła swobodniej myśląc, że może nie wrócić więcej. Niedowierzała jednak temu zarzeczeniu się, bo nie poraz pierwszy je słyszała.




Jesień nadchodziła — o Francuzie wcale słychać nie było, nie przybył, ani się zgłosił.
Tymczasem Dziwulski opuścił Berezówkę, na odjezdnem pozostawiwszy po sobie nader bolesną pamiątkę. Dziwulska była o tyle znaną z rzetelności, o ile mąż jej z lekkomyślności bez granic. Grosza niktby mu nie pożyczył, ani nawet w sklepie nie po-