Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/411

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ideału, zgryzł się tem straszliwie, w rozpacz go to wprawiło niemal.
Chciał w początkach jechać sam, aby pupillę wyrwać ztamtąd, lecz wiadomość o wyjściu jej za mąż, dobiła go tak, że zachorował.
Małżeństwo to potwierdzało część potwarzy, które Krzewska z sobą przywiozła.
Biedny Kulwisz, mimo swojego wieku, trzymający się dotąd rzeźko, nagle, jakby wybuchem dotąd wstrzymywanych chorób i dolegliwości przyciśnięty, musiał pójść do łóżka i nie mógł już wstać z niego.
Artrytyczne bóle, pedogra, nerki, wątroba, znalazły się razem w spisku, aby mu ostatek dni zatruć. Doktora potrzeba było nieustannie, kąpieli, lekarstw, a nic nie pomagało.
Juraś musiał gospodarować za niego i chorego doglądać.
Biedne chłopczysko starczyło jak mogło i umiało, zadaniu nad siły.
Na dobitkę złego, w Kącie zaczęło się psuć wszystko, na polach, w ogrodach; grad, pomorek na bydło, posucha, deszcze, jakby się zmówiły.
Major się niecierpliwił, i choroba rozdraźnieniem się powiększała.
W Berezówce szło nielepiej.
Juraś się musiał rozrywać, aby wszystkiego dojrzeć, a ludzie z jego nieświadomości i niedoświadczenia korzystali.
Na ostatek Dziwulski z porady jakiegoś prawnika, wynalazłszy najdziwniejsze pretensye do majątku zmarłej żony, począł proces oburzający, niesprawie-