Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/410

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dawnego czasu, od wyjazdu Krzewskiej, znaku życia nie dawali. Nie miała od nich żadnego listu, żadnej wiadomości.
Dawniej Kulwisz, choć mu to z trudnością przychodziło, pisywał chętnie. Posługiwał się Jurasiem w listach, donosił o tem, co się w Berezówce działo, nawet o drobnych szczegółach, mogących zająć i zabawić Marynkę, teraz milczenie miało coś w sobie wzbudzającego obawę.
Marynka pisywała, nie odbierając odpowiedzi.
Domyślała się nieco, iż pani Ildefonsa po powrocie, musiała Kulwiszowi takie rzeczy rozpowiadać o swym pobycie, które go zniechęciły, lecz nawet w najgorszym razie, mógł się odezwać choć chłodno, powinien był donosić co się działo z Berezówką.
W Berezówce pod te czasy zaszły smutne zmiany, iż milczeniu dziwić się nie było można.
Krzewska powróciwszy do swej marszałkowej, zaczęła w istocie od tego, że w świetle najstraszniejszem odmalowała Marynkę i jej życie. Rozeszło się to po sąsiedztwie, dobiegło do uszu majora, i Kulwisz przerażony pojechał umyślnie sprawdzić pogłoski, którym nie chciał dawać wiary.
Krzewska nie wahała się najczarniejszemi kłamstwy odmalować postępowanie Marynki, utrzymując, że była zgubioną na wieki. Powrót swój tłómaczyła tem, że na okropności, jakie się tam działy, patrzeć nie chciała.
Major dobroduszny, łatwowierny, nieprzypuszczający takiej przewrotności w kobiecie, która zawsze jeszcze dla niego miała w sobie coś z dawnego