Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/408

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niego ktoś kupił bilet do Berlina. Nie był tylko zupełnie pewnym, czy do Berlina lub do Wiednia. Pamięć mu w tem nie dopisała.
Lacerti była tak jak pewną teraz, że nie omyliło jej przeczucie.
Nie podzieliła się wiadomością zdobytą z nikim, powróciła do domu, ale unikają następstw swojego pośrednictwa, zrobiła nazajutrz małą wycieczkę gdzieś w okolice, a matka mówiła, że wcale nie wiedziała dokąd.
Wprędce bardzo potwierdził się domysł Lacerti, i dni następnych nie było już wątpliwości, że Volanti zbiegł, zabrawszy wszelkie fundusze, sprzedawszy, co się dało spieniężyć, zostawując w dodatku mnóztwo długów, wierzycieli i rachunków niezaspokojonych.
Percival opiekujący się teraz Marynką, z wielką oględnością i delikatnością, zmuszony był przynieść jej tę wiadomość, która na nieszczęśliwej kobiecie wielkiego nie uczyniła wrażenia. Nie zmieniało to jej położenia, nie pogorszało, ani polepszało.
Baron wnosił, aby podała prośbę o unieważnienie ślubu i wydanie rozwodu, na co się ona zgodzić nie mogła. Wstyd jej było.
Ani wolna, ani związana małżeństwem, porzucona tak na rozdrożu, wypłakawszy łzy, Marynka powtarzała jedno, że chce powrócić do Berezówki, zamknąć się w niej i uciec od ludzi.
Percival, niewiadomo, czy przez ruchubę samolubną, czy na jakiejś opierając się podstawie, utrzymywał, że prawnie ślub nie był unieważniony, a ona w spadku po zbiegłym mężu, obowiązana odpowiadać