Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

P. Ernest wpół leżąc, na pół siedząc, myślał tymczasem, jak do rzeczy przystąpić, nie miał ani chwili do stracenia. Volant mógł nadjechać prędzej niż się spodziewano. Potrzeba było żonę uprzedzić.
Od czego zacząć?
Dziwulski postrzegł, że ze złego tonu zagaił fukaniem, i że należało być miłym... Gdy Adela, rozkazawszy podawać śniadanie, powróciła do pokoju, znalazła męża nagle rozweselonym i zupełnie zmienionym.
Był to także znak niedobry, bo takim on tylko zwykł był się okazywać, gdy miał czegoś żądać niemożliwego i nadzwyczajnego.
Biedna kobieta przygotowywała się już w milczeniu do walki, którą przeczuwała.
— Osobliwszą bo miałem przygodę dnia wczorajszego, odezwał się dobrodusznie Dziwulski, wodząc oczami za żoną, która chodziła po pokoju skłopotana. Jak żyję, mi jeszcze się nic podobnego nie trafiło. Właśnie chciałem wczoraj na noc nadążyć do Berezówki, bo mi się ku wam stęskniło, gdy stanąwszy, kobyle dałem wytchnąć przed Pinkasem... patrzę, z okna wołają na mnie... Rotmistrz był, Stefek ten poczciwy, Czemerski i Biłkowski. „Chodź a chodź!“ nie było sposobu.... kobyłę mi do stajni kazali zabrać i: „Baw się z nami!“ Cóż robić? musiałem uledz, bo ich często potrzebuję. Tylko cośmy poczęli baraszkować, wpada jakaś figura nieznajoma, cudzoziemiec, a rotmistrz na szyję mu się rzucił, bo to jakiś dyrektor teatru, dawno mu znajomy...
Przyjmują Francuza, jemy i pijemy w najlepsze — wtem on śmiejąc się, opowiadać poczyna, co mu