Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/370

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i obrzydliwą, przepraszam za to wyrażenie, rozum ci nakazuje ją oszczędzać... Przecięż to złotodajne ptaszę, powinieneś czuwać nad niem, dla złota już, jeśli nie dla niego.
— W tem co baron mówisz, rzekł, ogromnie wiele jest przesady. Ja znam lepiej warunki naszego bytu niż wy... Śpiewak i śpiewaczka, czy się oszczędzają czy nie, mają tylko pewną liczbę lat świetnych... Przedłużyć trwania tej epoki prawie niepodobna. Ciągła wprawa, nałóg śpiewania wzmacnia, nie wyczerpuje, ale daje siły. Rok wypoczynku więcej szkodzi niż trzy pracy najbardziej gorączkowej.
Baron począł tupać nogami z gniewu...
— Sofizmata! krzyknął: co to za niedorzeczne gadanie!
Volanti zamilkł; zżymnął ramionami i żywo zaczął się przechadzać po pokoju.
Czas jakiś nie mówili z sobą.
Baron zapalał cygaro i mruczał oburzony. Volanti poświstywał. Percival jednak pomimo wzruszenia, które było widoczne, nie okazywał zbyt wielkiego z rozmowy i jej wypadku niezadowolenia.
Z oczu mu patrzało, jakby się niemal cieszył z tego, czego się dowiedział.
Trudno powiedzieć, na czemby się skończyła ta draźliwa pogadanka, której na nowo żaden z nich nie chciał rozpoczynać, gdyby w tejże chwili nie wszedł kasyer teatralny, powołany do sprawdzenia jakiegoś rachunku.
Baron zobaczywszy go, rad może, iż miał dobry pozór do pożegnania się z dyrektorem, podał mu końce palców i wyszedł.