Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/342

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

które zmuszona była czasem wyrzec do kogo, trwała w upartem milczeniu. Gwałtowne wzruszenie pierwszych dni przemogła, powracała do życia, jakby zbrojna do niego, rozczarowana, chłodna, lecz panią siebie. Widać było, że nie zrzekała się przyszłości, ale ją sobie osnuła za wczasu i umiała się z nią pogodzić, choć się wcale nie zwiastowała szczęśliwą.
Pewne względy wymagały tego, aby natychmiast po wypadku nie odpędzać Krzewskiej. Zbyt widocznym stałby się był jej udział w tym zamachu zbrodniczym, który Corsini życiem przypłacił. Lecz Marynka jej wcale nie widywała, Volanti unikał, i Krzewska musiała udawać chorą, ze związaną głową siedząc w swoim pokoju.
W czasie choroby Marynki, której Volanti okazywał największe współczucie i otaczał ją najtroskliwszem czuwaniem, zaszły dla niego ważne i na przyszłość wielki wpływ mające wywrzeć wypadki.
Księżna Teofania, pomimo wieku swojego, który ją zdawał się zabezpieczać od podobnej choroby, dostała ospy... Ponieważ w początkach wcale się jej lekarz nie domyślał i nakazał jakieś chłodzące środki przeciw gorączce, przebieg choroby był najnieszczęśliwszy.
Volanti, którego to pozbawiało wszelkich nadziei, na jakie tylko rachował, musiał być nieodstępnym przy chorej; stracił głowę, zaniedbał teatr, opuścił nawet na czas jakiś Marynkę...
Zabiegi jego, starania doktora, na nic się nie przydały: księżna nie zrobiwszy żadnego rozporządzenia, nieprzytomna, w gorączce życie skończyła...