Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

grał i ćwiczył się, lub nad książkami i nutami pracował.
Dom pański, urządzony był z wielką prostotą; a główną w nim rolę grał wielki, akustycznie zbudowany salon, w którym się odegrywały wieczorami arcydzieła muzyczne. Obok gabinet zawierał bibliotekę partytur, a za nią miał hrabia mały salonik, w którym przyjmował. Tu go w bardzo skromnem szaraczkowem ubraniu zastał Volanti nad oryginalną partyturą Mozarta, świeżo nabytą, porównywającego później sztychowany jej tekst z tym pierwszym rzutem genialnego młodzieńca.
Volantego hrabia niebardzo lubił, lecz był dobrym i uprzejmym dla wszystkich. Nie rzucając nut rozłożonych, przywitał go pytaniem, czemu był winien miłe odwiedziny? bo, dodał, wiem że pan czasu nie masz nadto...
Volanti przystąpił zaraz do rzeczy.
— Panie hrabio, rzekł, przychodzę wprawdzie w moim interesie do niego, lecz jest on połączony ze sprawą tej śpiewaczki, którą hrabia słyszałeś u księżny, i zdaje mi się, że ona dosyć mu się podobała...
Hrabia wstał i przysunął się do niego z zajęiem.
— Nie omyliłeś się pan, rzekł: o cóż to idzie?
— Jestem o pierwszy debiut jej niespokojny mówił francuz... Ta intrygantka Lacerti, moja primadonna, w niedostatku innej, jest zazdrosną, boi się współzawodniczki. Poruszy więc wszystkie sprężyny przeciwko niej. Ma wielu przyjaciół, niestety. Sccarlatti, którego musiałem odprawić, pała zemstą. Mam wszelkie powody posądzania ks. Agatona, że