Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gał na najnudniejsze solfedżia, znajdując zawsze wiele do zarzucenia i prorokując, że nauka samych początków lata trwać musi...
Zjawili się też i inni nauczyciele. Języka francuzkiego — pan Baron, stary profesor, pedant zimny, roztargniony, który od otwarcia grammatyki rozpoczynał i na zamykaniu kończył... Zażywanie tabaki stanowiło jedyny epizod nudnego wykładu teoretycznego, który w istocie nic nie uczył, a męczył i nużył okrutnie. Nauczycielem włoskiego był również stary, a co gorsza, głuchy Paolotti, biedny bardzo człowiek, obciążony rodziną, który o tem tylko myślał, jakby mógł coś ekstra zarobić. Handel książkami, sprzedaż małych wyrobów włoskich narzucanych uczniom, więcej go niż postęp ich zajmowały...
Z wykładami sztuki dramatycznej wstrzymywano się jeszcze. Volanti żądał tylko, aby Marynka z matką jak najczęściej bywały w teatrze..
Cały ten nowego życia rodzaj jak oddziaływał na młodą, nieprzygotowaną istotę, określić trudno. Marynka nagle rzucona wśród ludzi nowych, stosunki niezrozumiałe, tłum obojętny, jeśli nie niechętny, w cały jakiś chaos życia zupełnie odmiennego od tego, do którego się przygotowywała, z początku była jakby osłupiałą.
Cierpienie, które często zbawczo działa, wywołując w człowieku siłę oporu i środki do obrony, i jej dało siłę. Było ono palącą iskrą, która umysł rozjaśniła. Ciasne pojęcie wiejskiego życia świata, charakterów, szersze zaczęło pole upatrywać. Wątpliwości, sprzeczności, wszystko co czyni dla ludzi myślących istnienie zagadką nierozwikłaną — stanęły