Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

knął zapalczywie Poterski... jakby panna Marya nie wiedziała że...
Tu urwało mu się.
— Że, co? zapytało dziewczę.
— Że ja przez całe życie moje o niej myśleć będę, rzekł Juraś, zniżając głos. Tych chwil szczęśliwych... jakże jabym mógł zapomnieć? Mnieby to należało spytać, czy tam kiedy o mnie, choć raz w miesiąc wspomni kto...
— Jak gdybyś pan nie wiedział, że ja o Berezówce myśląc, rada nierada będę pana Jerzego przypominała... Ale, gdyby i bez Berezówki nawet...
Spojrzała na niego, Juraś rękę jej wziął nieśmiało i pocałował...
Nie mówili nic, ale ta chwila milczenia była wymowniejsza nad wszystkie zaklęcia i przysięgi. Posmutnieli oboje potem...
Przy obiedzie, gdy zaczęto mówić o podróży, Juraś się tak wyemancypował, że major aż parsknął ze śmiechu.
Oświadczył stanowczo, z energią dotąd niepraktykowaną, że nie kto inny, tylko on panią Dziwulską przeprowadzi co najmniej kilka stacyj, aby jej początki podróży ułatwić i posłużyć.
Zdobył się na takie argumenta przeciw majorowi, z powodu jego wieku, zajęć i t. p., że Kulwiszowi aż się oczy śmiały.
— Patrzcież no państwo, rzekł, co się to z tego nieśmiałego trusi stało, i jak przeciwko mnie, rodzonemu wujowi obcesowo występuje!
Dziwulska i Marynka trzymając stronę siostrzeńca, poparły go i przyjęły ofiarę z radością. Tak tedy