Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.1 Na wysokościach.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W istocie był zupełnym nieukiem — lecz i ludzie o tem nie wiedzieli, i on był pewien, że się z tem nie wyda.
Z żywością wielką i grzecznością nadskakującą, Eustaszek zbliżył się do kuzynki. Liczył się bowiem do kuzynów... ale w tym stopniu, który do ołtarza nie jest zawadą.
Panna Jadwiga przyjęła go zrazu tak zdradziecko dobrze — iż nabrał otuchy. Stał się prawie zuchwałym. Księżniczka go wyzywała; wygadywał się nadzwyczaj śmiało i stanowczo...
Już się był tak rozpędził, a matka z rozkoszą przysłuchywała się rozmowie, prowadząc niby po cichu drugą z ks. Marcinem, aby młodym zostawić swobodę jak największą, gdy księżniczka paplaniną zniecierpliwiona; nagle zwróciła zręcznie rozmowę ku przedmiotom naukowym...
Z literatury — Eustaszek znał tylko to co było modnem, leciuchnem i chodziło po salonach...
Były to właśnie lata, gdy we Francyi rozpoczynała się walka szkoły nowej ze zbutwiałym klassycyzmem. Zajmowała ona umysły i u nas, bo się też wkrótce, choć w inny sposób, odbić miała we własnej naszej literaturze.
Panna Jadwiga żwawo poczęła naciskać na księcia pytaniami w przedmiocie, który był dla niego tak jak obcym.
Nawet imiona szermierzy nowych, głośne we Francyi — księciu po większej części były nieznane.
Księżniczka która się przygotowała może za wcześnie z erudycyą nietylko francuzką, ale co gorsza niemiecką, tak poczęła nacierać na kuzynka — iż