Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.1 Na wysokościach.djvu/337

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

słu i rozrywkę, jakie towarzystwo miłych chwil przynieść mogło. Na przemiany przyjeżdżali to Rymund wesoły i szyderski, to poważny i na pozór chłodny pan Michał. Przywożono książki, przysyłano dzienniki. Celestyn wracał z zapałem do nauki. Ponieważ i przechadzki lub przejażdżki nakazane były, Rymund zwykle powozem swym podjeżdżał do dworku i gwałtem zabierał Celestyna.




Tymczasem w pałacu niefortunne dotąd zabiegi o ułatwienie rozwodu trwały ciągle. Ks. Eustachy, dla którego on był najpotrzebniejszy, bezskutecznie kołatał wszędzie i poruszał wszelkie sprężyny. Bez zgody jednakże mężowskiej proces rozwodowy był tak utrudniony i narażał na takie draźliwe zeznania i t. p., iż nawet księżna się wahała. Senator, który przez pana Michała miał wpływać na Celestyna, donosił że — czynił starania, że się spodziewa z nich skutku, ale na to potrzeba czasu.
Radca zaś bardzo seryo wykładał mu, iż na zmianę przekonań i zmiękczenie upartego człeka — potrzeba czekać cierpliwie. Stara księżna znękana dla siebie i dla córki uznała potrzebnem odżywić się w Karlsbadzie. Ks. Eustachy nie śmiejąc im