Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.1 Na wysokościach.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ciela by na nią nie rzucić okiem. Poznał od razu znany mu już charakter księżniczki Jadwigi, pismo jakby pośpiesznie, wielkiemi głoskami, szeroko na papier rzucone.
Był to urywek jakiś bez podpisu, bez końca, myśl niby od niechcenia zanotowana.
„Miłość jest niezwyciężoną, jeśli jest prawdziwą i wielką — czyni cuda... Nie ma dla niej niepodobieństwa... nie ma przepaści, którejby albo skrzydłami lub pełznąc nie przebyła... Tak — choćby pełzać przyszło, i to jej nie zastraszy...
„Miłość potężna jest jak śmierć... Ludzie, imiona, względy wszelkie nikną w jej oczach. Dla dwojga kochających się nie ma świata po za nimi, nie ma prawa oprócz ich uczucia... Lecz czy mężczyzna kiedy kochać tak może? Nie, potrzeba ażeby miłość kobiety oblała go płomieniem, i ogień swój mu wszczepiła. Z posągu tego musi ona stworzyć nową istotę — taką, jaką marzyła...“
W końcu stało po dwakroć coraz większemi głoskami — „Miłość wszystko może! jest niezwyciężoną...“
Gdy Celestyn czytał. Michał mający wzrok dobry, choć stał trochę dalej, rzucił oczyma na kartkę, i burząc się, niespokojny, chmurny przebiegł ją także oczyma.
— Czy to pierwsza podobna włożona do książki podpałka? spytał ironicznie.
Celestyn prędko schował ją do kieszeni i nie odpowiedział nic.
Wyszli z cukierni, a że pierwszy z nich miał się dostać na Pragę, drugi szedł do miasta, musieli się