Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.1 Na wysokościach.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

prosin tych nie pochwalał, nie mógł się głośno przeciw nim odzywać, w obawie, aby mu tego za złe nie wzięto. Żona sobie ich życzyła. Z pomocą jej uczyniwszy już znaczne reformy w domu, na które się księżna matka krzywiła, — nie mógł na nowo wywoływać z nią sporu.
Rozesłano więc listy, a księżna matka zapowiedziała stanowczo Celestynowi, że na ten raz ona sobie wymawia urządzenie przyjęcia, i śmiesznych oszczędności, któreby domowi uwłaczały, nie dopuści.
Trzeba się było do tego zastosować. Stosunki młodego małżeństwa były znośne, pozorna zgoda panowała, lecz gorącej miłości pierwszej śladu prawie nie zostało. Celestyn był przywiązany do żony, troskliwy o nią, lecz nadto ją znał, samolubstwo jej i próżność, aby te słabe strony nie oddziaływały na niego.
Jadzia znajdowała męża teraz jako plenipotenta i gospodarza zupełnie na swojem miejscu, zwłaszcza że się w zdaniach ogólnych o zarządzie godzili. Celestyn powoli się wtajemniczał w interesa, rozpatrywał papiery, robił notaty, ale o rezultatach tych badań nie mówił otwarcie. Ze sposobu tylko postępowania jego z Podrobą wnosić było można, iż był wtajemniczony w nadużycia. Stary rządca przekonał się o tem z rozmaitych dyplomacyj pańskich, które mu attrybucye, z jakich korzystał, odbierały lub je pod kontrollę ściślejszą poddawały. Przewidywał, że się burza nad nim zbierała — uspakajało go to jedynie, że zwlekała się jakoś, a na wszelki wypadek miał sobie zapewnioną protekcyę księżny.