Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.1 Na wysokościach.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pochwycił się za głowę pan Celestyn, a przyjaciel patrzał na niego z politowaniem.
— Nie brać dzieciństw na seryo! zawołał po chwili. Jeżeli się czujesz słabym — co u licha, uciekaj! Zdradzić położonego w tobie zaufania nie zechcesz... Miłość ta czy fantazya, jak sam wiesz, do niczego nie prowadzi. Ty jesteś chudym pachołkiem, a ona księżniczką. Toby jeszcze było niczem — ale tyś szlachetka sobie — a ona należy do tych rodzin, które mezaliansu nie dopuszczają... Sam wiesz, że z tego nic być może. Kochasz czy nie, kocha się ona w tobie czy ma fantazyę tylko — trzeba z drogi zejść i to co najrychlej!..
Sumienie i rozum tak każą...
Pan Michał dopijając limonadę, dokończył rezolutnie:
— Wiesz, że się dziwuję, iż mogłeś potrzebować rady czyjejkolwiek, i wątpić o tem co masz czynić?
Celestyn westchnął i mały uśmieszek przebiegł po jego ustach.
— Źle się wyraziłem, rzekł; właściwie nie rady potrzebuję, ale pociechy...
Michał realista chłodny odparł trochę ironicznie:
— Na miłosne cierpienia pociechy nie ma! a doprawdy nie pojmuję jak... mogłeś się w twej uczennicy tak rozkochać!
— Jak? podchwycił Celestyn — tego ja ci sam wytłómaczyć nie potrafię. Widziałeś ją pewno nieraz, wszyscy mówią, że nie jest wcale piękna, a dla mnie ma urok i wdzięk niewysłowiony...
W pierwszych tygodniach, gdy do dawania lekcyj zostałem wezwany, były mi one nad wyraz przy-