Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.1 Na wysokościach.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tylko życie wspólne uwydatnia, zdradzał plebejuszowstwo swoje. Ruch jakiś, słowo, nawyknienie prostacze raziły rozpieszczoną księżniczkę.
Jadzia nielitościwie mu to zaraz uczuć dawała.
W podróży on nawykły do oszczędności, pilnował zbytnio, aby próżnych nie czynić wydatków. Księżniczka chciała być panią i sypała pieniędzmi na przekorę. Potrzeba się było poddać jej fantazyi. Wprawdzie było teraz tylko na biletach i w hotelach: Madame Junosza de Kormanowska, ale pod tem nazwiskiem wydatnemi głoskami stało: nèe Princesse de...
Księztwem tem Jadzia chętnie się popisywała. Szyte mitry świeciły na jej wyprawie i wszystkich przyborach...
Do Neapolu dojeżdżając, państwo młodzi oboje byli sobą dosyć znużeni. Pomimo to księżniczka w częstych swych listach do matki, które dla niej stanowiły rozrywkę i potrzebę duszną, opisywała ciągle tylko szczęście, jakiego doznawała.
Nadto była dumną, aby się przyznać do zawodu doznanego, do przychodzącego powoli rozczarowania. Owszem, im ono groźniejszem się stawało, tem Jadzia w listach stawała się weselszą... tem unosiła się bardziej nad dolą swoją i wyborem, jaki uczyniła.
Lecz co człowiek chce pisać, a z czem się mimowoli zdradza, nie uchodzi oka doświadczonego... Księżna matka wyczytywała w listach córki więcej czego w nich brakło, niż co tam stało.
Jadzia pamiętała o tem zawsze, aby mąż się przypisywał do jej korespondencyi. Przypiski te były, choć treść ich często dyktowała żona, suche,