Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.1 Na wysokościach.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Własne upodobanie i troskliwość matki czyniły ją elegantką, a strój powszedni i domowy był tak wykwintny, iż dla jej wieku zdawał się niestosownym. I on czynił ją starszą niż była.
Księżniczka nie miała lat dwudziestu. Ubranie domowe było jedwabne, obszywane koronkami, przystrojone do zbytku, na szyi łańcuszek i medalion, na chudych rękach bransolety, na palcach dużo rozmaitych pierścieni, wreszcia utrefienie włosów dosyć ubogo rosnących — mogło na pierwszy rzut oka omylić i kazać się domyślać młodej mężatki. Śmiałość też i swoboda, których obecność matki nie hamowała, przyczyniały się do złudzenia.
Oprócz dwóch pań, z których rzeczywiście nie wiedzieć którą było nazywać gospodynią — mężczyzna w wieku znajdował się w salonie, i młodzieniec, którego zaraz zaprezentujemy.
Starszy, książę Marcin, zupełnie siwy, trochę łysy, miał fizognomię przyjemną i łagodną, nic nieznaczącą; oczy piwne niewielkie, usta wygięte stereotypowym uśmiechem, wąsik mały na zwierzchniej wardze, który był przeznaczony aby twarzy dodał energii i powagi, bo na tych jej zbywało. Ubrany mimo wieku starannie, czysto, nie bez smaku, figurką swą i całą osóbką miłe czynił wrażenie. Z tytułem czy bez niego każdy w nim czuł jedną z tych istot biernych, które w wielki rachunek życia społecznego nie wchodzą, nie dobijają się stanowisk i zaspakajają tem, co im Bóg dał, kupując powolnością dla wszystkich, nad wszystko im miły spokój.