Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Obyczaj to polski dzień od Boga poczynać. Potem, jeżeli pora piękna, królewna obchodzi swoich chorych i ubogich, przechadza się, maluje, gra, czyta. Około południa ojciec przybywa zwykle na rozmowę i przegląda jej roboty. Oprócz tego otoczenie jej składali matka, babka, piastunka i my wszyscy. Znaczną część dnia poświęca ręcznym robotom do kaplic i kościołów.
Prie słuchała, zlekka poruszając ramionami.
— A własne jej ubranie? czy lubi się stroić?
— Stroić? ona? — rozśmiał się Włodek — a nacóżby jej się to przydało? Dla przypodobania się ludziom nie potrzebuje tego wcale. W prostej sukieneczce najlepiej chodzić lubi, z chusteczką czarną na głowie. Przepychu w stroju nie zna i nie rozumie.
— Cóż więc lubi? — wtrąciła pytająca.
— Modlić się, uczyć się i z ubogimi obcować. Modlitwa przy klęczniku, na którym leży trupia głowa św. Brygidy ze Szwecji przywieziona, to jej najmilsza zabawa.
Pani de Prie przestraszone rzuciła na mówiącego wejrzenie. Posądzała go pewnie o przesadę.
— Smutne życie! — szepnęła.
— Nam się ono takiem nie wydaje — odpowiedział Włodek. — Króla nigdy nie widywałem smutnym, a królewna chyba cudzem się nieszczęściem zmartwi, inaczej wesołą jest jak dziecię...
Przeciągnęła się rozmowa, ale z badania swojego piękna pani niewiele wyciągnąć potrafiła, uspokoiła się jednak wnioskiem, że Marja łagodna, powolna, dobra, choć w towarzystwie osób podeszłych, pobożnych, nabrała obyczajów klasztornych, łatwo się ich pozbędzie, w innej żyjąc atmosferze.
Rozpowiadano potem otwarcie o pogoni i wyścigach za urzędami i miejscami u dworu młodej królowej, o które ubiegano się z taką zajadłością, że się najstarsze przyjaciółki i przyjaciele waśnili o nie...
Włodek mógł się nauczyć wiele, gdyby był do zrozumienia aluzyj i półsłówek przygotowany; przekony-