przemawiał. Mogła, nie szkodząc sobie, wydać jak najlepsze świadectwo o całej rodzinie.
Nie domyślała się ona jeszcze, komu ono służyć miało i dla kogo przeznaczone było, zawsze jednak stosunki p. Varchon, zbliżenie jego do ks. Bourbon, do pani de Prie dozwalało się wysoko położonych osób domyślać.
Cały tydzień pani Texier, przyjmowana przez Moszyńską, bawiąc ją, modląc się z pobożnemi gorąco bardzo, mówiąc wiele o cnocie, — wywiadywała się dość zgrabnie o szczegóły życia króla i jego córki. Moszyńska rozpowiadać o nich lubiła. Wyjechała więc Francuzka z zapasem drobnostek, z których dawał się ułożyć obrazek bardzo wdzięczny i prawdziwy.
Leszczyńscy nie domyślali się bynajmniej tego, co ich otaczało; ale też nie potrzebowali żadnej odgrywać roli, do niczego się nie zmuszać, aby wystąpić w świetle swej oryginalności sympatycznej.
W samem miasteczku mogła Texier uzbierać także sporą wiązankę uczynków miłosierdzia, poświęcenia, pokory i pobożności.
Szło o to, aby po powrocie do Paryża pani de Prie mogła wybadać ją sama i z jej ust relację posłyszeć. Oliwja nie znała tej niedawno w świat wprowadzonej piękności, panu Varchon więc łatwo przyszło ułożyć tak dla nich spotkanie, aby Oliwja przed kilku osobami popisała się z całem bogactwem uzbieranych szczegółów i swą przenikliwością. Pomiędzy niemi pani de Prie podrzędne napozór zajmowała miejsce.
Texier niosła tylko to, co w zupełności raport zachwyconego Lozilières’a potwierdzało.
Pani de Prie poczęści była rada, lecz trochę czuła się razem zazdrosną.
— Król ten i królewna — odezwała się wkońcu — są istotami wyjątkowemi; wszystko mówi za nimi, nic przeciwko nim. Słońca bez plamy — dodała z przekąsem.
— W istocie są to wyjątkowe postacie — odezwała się Texier. — Podobnych im nie spotyka się na na-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/71
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.