Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Rezydencja nasza niewesoło wam po Paryżu wydać się musiała — rzekł do niego.
— Wierz mi, lub nie, — odparł Francuz z wielkim zapałem — ale wrażenie, jakie na mnie uczynił dwór wasz i pan, nigdy się nie zatrze. Pozostanie ono, jak jakiś piękny sen lub widzenie, we wdzięcznej pamięci. Żadna w świecie królewska świetność i pompa równie poruszyć i takiego poszanowania jak to majestatyczne ubóstwo obudzić nie może. Nic nigdy w życiu podobnego nie widziałem i nie zobaczę. Gdy mi wychwalano waszego króla-filozofa, uśmiechając się, wcale inaczej wyobrażałem go sobie. Sądziłem, że znajdę napuszonego pedanta, retora, kaznodzieję... a to jest dziecię natury, mąż istotnie wielki. Córka jego to najpiękniejszy kwiat, jaki ziemia wydała...
Włodek z początku w tych pochwałach gorących obawiał się ukrytego szyderstwa, ale się przekonał, że Francuz był w istocie przejęty, zachwycony i szczerze spowiadał się z tego, co czuł.
Posądzenie o sarkazm oburzyło go do najwyższego stopnia.
— Ja szydzić! z nich! — zawołał z zapałem — ależ ja padłbym na kolana przed nimi! Nie mam słów na wyrażenie tego, co czuję. To też najżywszemi barwami uwielbienia odmaluję rodzinę króla waszego. Wprawdzie na nic się to nie przyda i na wybór wpływać nie będzie, ale nie mogę zadać kłamu temu, czego tu doznaję. Śmiać się będą z mojego entuzjazmu dla królewny... mniejsza o to!
Włodek go uścisnął.
— Mówcież tylko prawdę, Bóg robi cuda — rzekł. — Nie spodziewa się tu nikt i nie marzy, aby królewna wybraną być mogła. Honor to wam czyni, żeście się na tych perłach poznali. Zresztą — à la grace de Dieu!
Francuz, powróciwszy do gospody, pod świeżem wrażeniem ze dworu Leszczyńskiego, rzucił na papier raport swój i list do pani de Prie. Wizerunek, jaki kreślił, cały jaśniał barwami najświetniejszemi.
„Księżniczka — mówił wkońcu — prostotą obycza-