Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/357

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niż kiedykolwiek. Zbliżał się do niej z poszanowaniem wielkiem, dopytywał z troskliwością o jej zdrowie, domagał się od sług jej największej karności. Gdy Adelajda poskarżyła mu się na jaki brak wygód około matki, przychodził sam, rozporządzał, nakazywał surowo, przesiadywał nawet w jej pokojach, zdając się głęboko przejęty łagodnością i rezygnacją, z jaką przyjmowała cierpienia i znosiła, co ją dotykało. Nic teraz nigdy nie odmawiał, sam nawet uprzedzając życzenia królowej. Tak czułym nie widywano go zgoła.
Choroba wycieńczająca, powolna — przeciągała się, czyniąc postępy, a życie przybrało formy klasztornego szpitala. Ze starych przyjaciół wielu ubyło, z młodszego pokolenia nikt się nie czuł pociągniętym do tego smutnego dworu. Pustki i cisza Wersal zaległy.
Stan ówczesny ducha męczennicy najlepiej malują listy jej do zakonnic pisywane. W tych, któremi jeszcze obdarzała wiernego sobie prezydenta Hénaulta, coraz mniej widzimy poufnych zwierzeń; do sióstr swoich pisze jakby rozmawiała z niemi.
„Módlcie się za moją biedną duszę, — pisze w jednym z listów — módlcie się za mnie grzesznicę wielką. Nie mówcie Bogu o niczem, tylko o duszy mojej; potrzebuje ona wielce modlitw waszych. Módlcie się do miłosiernego Boga nie o wytrwałość dla mnie, — złaby to była modlitwa — lecz żebym lepszą się stała. Nie zapominajcie nadewszystko modlić się za duszę moją, za intencje moje. Polećcie mnie modlitwom całego zgromadzenia, mnie, to jest duszę moją.
Jestem zachwycona listem waszym, który nie zasługuje wcale na nazwisko, jakie mu dajecie. Potrzebuję bardzo waszych listów, i przykrość mi czynicie, nie wierząc temu. Bądźcie pewne, że się sobą brzydzę, nie upokarzając się, ale mówiąc prawdę. Jeżelim od tak dawna nie pisała, to dlatego, że nie miałam czasu, chociaż nie użyłam go na dobre.
Świat jest pełen fraszek bezpożytecznych, a na nieszczęście dla mnie są to bezużyteczności konieczne,