Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/355

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

już było za późno. Potokiem łez zamknięta została, zapieczętowana ta bohaterska ofiara matki chrześcijanki.
Nazajutrz, czując, że w uniesieniu grzech popełnić mogła, dziecku własnemu śmierci życząc i skazując je, przywołała ks. Biegańskiego, spowiednika swojego, wyznała przed nim, co popełniła wczoraj, a choć spowiednik starał się ją uspokoić, pozostała pod wrażeniem, iż mogła prawicę Boga skierować na głowę syna.
Nikomu zresztą nie przyznawała się z początku do tego wybuchu i, oprócz spowiednika i p. de Beaumont, nikt o tem nie wiedział. Wstydziła się zwierzyć nawet księżnie de Luynes i prezydentowi. W duszy dręczyła ją myśl o tem przewinieniu, podwójną czułością otaczała dziecię ukochane, jakgdyby zawiniła przeciw niemu.
Wkrótce potem, nadomiar niedoli, delfin naprzód na cierpienia wewnętrzne uskarżać się zaczął, potem nagle zachorował, królowej zdawało się, że ona swoją modlitwą ściągnęła na niego chorobę, że ona zwiastowała, iż Bóg nieopatrznej prośby jej miał wysłuchać.
Przestraszona wyznała naówczas i księżnie de Luynes to, co nazywała swoją winą, ciągle się trwożąc, aby Bóg nie wysłuchał jej modlitwy. Prześladowała ją ta myśl uparta, iż delfin był zagrożony intrygą, że Bóg chciał go, wedle prośby jej ocalić, biorąc go do siebie.
Wszyscy, którym się z tego zwierzała, starali się ją pocieszać napróżno; nie mogła sobie przebaczyć, iż, nie poddając się woli Bożej, ściągnęła na siebie największą boleść, jakiej na ziemi doznać mogła.
Oddawna smutna, wpadła odtąd w rodzaj melancholji, i oprócz nabożeństwa i modlitw, którym większą część dnia poświęcała, nic już jej prawie nie zajmowało. Gdy ją pocieszać usiłowano po śmierci syna, odpowiadała, płacząc:
— Rachel nie chciała być pocieszona. Aby łzy moje osuszyć, synaby mi powrócić trzeba. Oddajcie mi go.
Od zgonu delfina przekonanie, że jej prośba do Bo-