Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/339

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

siebie obowiązek służenia tej, która wiernych sług miała niewielu i pośredniczenia w stosunkach z ojcem.
Naprzemiany w Wersalu, w Paryżu, w Luneville’u, przenosząc się z miejsca na miejsce, gdzie mu się zdawało, że więcej mógł być potrzebnym, stary kawaler siwieć poczynał. Żenić go chciała królowa nieraz i byłaby mu łatwo posażną znalazła Francuzkę, swatał król stary z córkami swoich urzędników, ale Włodek im bardziej starzał, tem o tem mniej chciał słuchać.
— N. panie, — odpowiadał żartobliwie — nie zapomniałem o przysłowiu naszem, które powiada, że w tych latach, jak moje, djabeł już chyba człowieka żeni, bo on największą z małżeństwa jego ma pociechę; a przytem, gdyby się Polka znalazła, kto wie? z Francuzką, choćby najpiękniejszą i najcnotliwszą, nie ożeniłbym się, bo mi dzieci wychowałaby na Francuzów. Ojciec daje nazwisko, to prawda, ale matka duszę i język.
Leszczyński wzdychał, słuchając.
— Masz słuszność, — mówił — gdy tych mieszanych małżeństw nie chcesz... rzadko one na dobre wychodzą.
Tęsknił Włodek do kraju coraz mocniej, choć do wytworniejszego życia we Francji był nawykł, czuł, że powrócić był powinien kości położyć przy ojcach; ale jakże mu było opuścić tych, do których przywiązał się, jak dziecię, a czuł, że im był potrzebnym?
Szczególniej po śmierci delfina, gdy okrutny żal po nim widział w królowej, litość go zdejmowała wielka i z nową żywością począł z Luneville’m coraz częściej królową łączyć, przynosząc jej stąd wiadomości, zmuszając do pisywania do ojca, bo wiedział, że stary król, do którego córka była serdecznie przywiązaną, jeden ją mógł pocieszyć skutecznie. Namawiał też ciągle to króla Stanisława do Wersalu, to królową do niego.
Z obu stron nie brakło chęci zbliżania się jak najczęstszego, ale trudności były mnogie.
Kończyło się to więc najczęściej na listach, do któ-