Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się zachwytem, brała każdego, kogo sobie ująć chciała. Wszyscy, którzy jej nauczycielami być zamierzali, uczniami jej zaledwie być mogli. Zimna, bez serca, żyjąca głową i fantazją, tak znudzona jak jej koronowany kochanek, instynktami niewieściemi cudownie dobijała się do celu.
Na list ów księżny de Luynes, którego wyżej przepisaliśmy ułamek, d’Etoiles odpowiedziała:
— „Pani mi przywraczasz życie. Tak od dni trzech, mościa księżno, doznawałam niezrównanych boleści. Oczerniono mnie przed jej król. mością, delfinem i delfinową. Miano tyle względności dla mnie, iż mi dozwolono dowieść, że obwinienia były fałszywe. Na kilka godzin wprzód mówiono mi, że i królową najgorzej uprzedzono o mnie... Sądź pani o mojej rozpaczy, gdy ja życiebym dała dla niej... To pewna, że im łaskawszą jest dla mnie, tem zazdrość tych poczwar goręcej się zajmuje wymyślaniem okropności na mnie... Jeżeli królowa raczy strzec się tych potwarców i zechce mi kazać powiedzieć, o co mnie obwiniono, nietrudno mi będzie się usprawiedliwić“.
Rodzaj cichego przymierza stanął w ten sposób pomiędzy biedną królową Marją a zwycięską d’Etoiles, chwilowo się uniżającą przed tą, której najboleśniejszą krzywdę wyrządzała. Opłakując swoją powolność, Marja widziała się do niej zmuszoną.


III.

Aby się z niej wytłumaczyć przed ojcem jechała teraz do Luneville’u. — Stolicę ojcowską znalazła tak pełną i ożywioną, jak zawsze. Poprzedziły ją już tam wieści o przyjęciu d’Etoiles u dworu, powtarzano nawet kilka tych słów, któremi przywitała prezentowaną. Nie wszyscy im wierzyć chcieli.
Voltaire i jego klika cieszyli się już zawczasu z uzyskanego na dworze stanowiska, z tej obronicielki i protektorki, jaką im los dawał w przyjaciółce ks. Bernis