Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/279

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Binetowi, który był jawną intrygi sprężyną, delfin w początkach groził wypędzeniem; ale król wcześnie ostrzeżony, pani de Tencin, Bachelier czuwali nad nim, — nie obawiał się... Sam ks. Boyer musiał zakląć wychowańca, aby się wyrzekł daremnego wystąpienia.
Przeciągało się rozstrzygnięcie ostateczne; tymczasem starano się uspokoić zrozpaczonego męża, a żonę ochraniać od jego napaści. Położenie zuchwałej Poisson było w istocie trudne: z jednej strony groził jej mąż, z drugiej cała arystokracja oburzona, gniewna, która się jej stawiła nieprzyjaźnie. Przyszła metresa musiała się uzbroić w męstwo do walki z całym światem i z zimną obojętnością króla. Rachować zresztą choć trochę musiała na to, że król wystąpienie przeciwko niej gotów będzie wziąć za bunt przeciwko sobie. Wiedziała, iż nie jest skłonny ustąpić przed zapowiadającą się burzą.
Naostatek po długiem oczekiwaniu i niepewności zawiadomiono królową, że piękna d’Etoiles ma być u dworu prezentowaną. Nim się to stało, wysłaniec bardzo zręczny trafił do księżny de Luynes. Wiedziano, że królową najłatwiej przez nią pozyskać.
Posłaniec zaczął od tego, iż wybuchnął oburzeniem przeciw metresie, ale zarazem tłumaczył ją, malował jako ofiarę intrygi pani de Tencin. Zręczny rzecznik zaręczał, że wszystkim domownikom Poissonów było wiadomo, iż d’Etoiles oddawna dla królowej Marji miała cześć i uwielbienie nadzwyczajne, niemal bałwochwalcze, a w rozpacz ją to wprawiało, że los właśnie ją z tem uczuciem w sercu skazywał, ażeby wielbionej pani zadała cios najboleśniejszy.
Księżna de Luynes zrazu nie uwierzyła temu, co się jej baśnią umyślnie skleconą wydało; ale ze wszech stron powtarzano, iż w istocie d’Etoiles czciła królową, a na stanowisku, na które ją los skazywał, postawiła być sługą powolną, odgadującą jej myśli, oszczędzającą przykrości.
Jakim sposobem uczyniono to królowej Marji