Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

słowem, nie szanujący niczego, niebardzo wysoko cenili umysłowe dary królowej. Miano ją za prostaczkę krótkowidzącą; tymczasem w listach jej mamy dowody, jak swój czas doskonale sądzić umiała, a nawet przyszłość przepowiedzieć.
Ale nikt naówczas tego głosu Kassandry słuchać nie chciał.
„Mój Boże! — pisała do prezydenta Hénaulta — dokąd idziemy? Jestże to kraj, któremu Ludwik Święty panował? Co za wiek! To tylko znajduje przyjęcie, co jest niedorzecznem!“
A w kilka dni potem dodaje:
„Niestety, masz słuszność: wszystko, na co patrzymy, przejmuje boleścią; wszystko idzie coraz gorzej: religja, władza królewska, wszystko znika, a co najsmutniejsza, że poszanowanie władzy ginie, jakgdyby na zgubę była przeznaczona: nikt nie staje w obronie. Prawica Boża widomie cięży nad nami. Myślmy o tem chyba, aby błagać Najwyższego o miłosierdzie“.
Naostatek w jednym z listów do prezydenta znajdujemy jeszcze te słowa:
„Bardzobym sobie życzyła obiadować razem z wami i arcybiskupem; ale smutna to rzecz być królową. Niestety! jeżeli wszystko tak dalej iść będzie, jak poczęło, wkrótce nas uwolnią od tych niedogodnych obowiązków. Drżę, myśląc...“
Mnóstwo rysów z życia królowej maluje nam ten charakter kobiety-chrześcijanki, która nie miała innego celu i starania nad dążenie do doskonałości.
Domownicy jej słyszeli bardzo często, że sobie czyniła wyrzuty, iż bliźniego sądziła za surowo, mówiła o nim nierozważnie. Raz, gdy głośno z tem się przy sługach odezwała, dwie z nich zaczęły ją zapewniać, że nigdy z ust jej nie słyszały nic złośliwego, nic, coby nie było natchnione miłością chrześcijańską.
— A ja, — odezwała się trzecia (w której domyślać się można panny Châtelain, późniejszej karmelitki) — ja znajduję, że królowa słusznie to sobie wyrzuca.