Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

królowej oddzielali się od dworu króla — wyrabiały się dwa nieprzyjacielskie obozy.
Około królowej Marji skupiały się kobiety zasad surowych, którym obowiązki nakazywały pozostać przy niej, w większej części poważne matrony, pokutujące Magdaleny.
Od chwili, gdy król postępowaniem swojem wskazywać zaczął, iż małżeństwo jego będzie tylko związkiem urzędowym, nie krępującym go wcale, gdy się dzielić począł na małżonka dla oka ludzkiego i na swobodnego człowieka w towarzystwie otaczającej go młodzieży, powoli wszystko się zmieniło.
Richelieu czatował na chwilę stanowczą, która niechybnie nadejść musiała, a z nią panowanie metres królewskich.
Kolacyjki wesołe w małych pokoikach stawały się coraz częstsze. Król z początku napozór tylko bywał ich świadkiem, ale zwolna coraz żywszy brał w nich udział. Wprowadzano na te zakulisowe wieczorki rozmaite rozrywki, zaprowadzając w nich coraz większą swobodę.
Król z księciem de Dombes, w srebrnych wyzłacanych rondelkach, gotował tam jajecznicę. Przypominało to czasy młodości, gdy kardynał Fleury bawił Ludwika szyciem w krosienkach.
Po tej potrawie królewskiej, po truflach, przyprawianych przez pannę de Charolais potrzeba było szampana... Zapijano nim długo, a król czasem cały nim woniejący, przechodził późno do wspólnej sypialni.
Richelieu przepowiadał, że lada dzień zjawić się musi kuchareczka, która stanie u boku kuchmistrza... Kardynał na zabawy te oczy zamykał, bo wolał wpływ takiego fartuszka, niż pobożnej królowej. Zdaje się, że i wszechmocny Bachelier był tegoż zdania, zwłaszcza, że na wybór jego on miał wpływ największy, stanowczy.
Ludwik XV tymczasem zachowywał się dosyć długo tak, jakby nie rozumiał, czego wszyscy sobie