Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wypadek ten na dni kilka ochronił królową od nowych nalegań i napaści, ale bynajmniej nie zmienił położenia Bourbona i nie zachwiał postanowieniem, aby królową zmusić do wystąpienia w jego obronie.
Szło naprzód napozór tylko o to, ażeby książę u króla otrzymał posłuchanie sekretne, dotąd bowiem kardynał Fleury tak stał na straży, iż nigdy Bourbon sam na sam nie mógł się zejść dla narady z królem. On był zawsze niedostępnym. Król, oprócz przywiązania i poszanowania dla kardynała, miał tę naturę, że czego się u niego najmocniej dobijano, tego uparcie odmawiał... Udawał, że nie rozumie, głuchł, ślepnął.
Posłuchanie sekretne było całkowicie niemożliwe.
Książę Bourbon, pomimo uporu i wstrętu królowej, pomimo wszelkich wymówek, zmusił ją posłać pana de Nangis do króla, z prośbą, aby sam do niej przybyć raczył.
Użyty za pośrednika de Nangis z pewnością nie wiedział, dlaczego królowa wzywała do siebie męża; czy Ludwik XV czego się domyślał, pozostało wielce wątpliwem. Królową ten rodzaj podstępu kosztował niezmiernie wiele. Zmuszona do niego, wiedziała, że za to odpokutować musi, jeżeli Ludwik XV weźmie to za podejście z jej strony.
Bourbon czekał w apartamencie królowej, gotów natychmiast z bytności króla korzystać.
Gdy de Nangis prośbę królowej zaniósł Ludwikowi XV, ten, nienawykły do takiego objawu woli ze strony żony, popatrzył mu w oczy dumnie, zamyślił się, prośba widocznie wydała mu się zuchwałą, po krótkim jednak namyśle oświadczył zimno i krótko, że — przyjdzie.
Stan królowej Marji po spełnieniu tego kroku w każdym najobojętniejszym nawet człowieku litośćby musiał obudzić... Drżała, słabła, łzy się jej w oczach kręciły, modliła się pocichu; a gdy król ukazał się na progu, gdy, zobaczywszy księcia Bourbona, stanął, brwi nieco ściągnąwszy, natychmiast wybiec chciała, aby