Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Lublana T. 2.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Wszystko się znajdzie, gdzie męztwo jest i siła! — dodał z dumą.
Postał chwilkę: starszyzna milczała; głową skinął i powoli wyszedł, a Leszek stał już i czekał na swą kolej, jakoż natychmiast za nim się wcisnął.
— Rządzić nie łatwo — rzekł, podnosząc rękę do czoła — wszystkim dobrym być trudno. Kto panuje, rozumu więcej mu trzeba niż siły; chytrości więcej niż męztwa. Czuwać musi dzień i noc, nie spać, na straży trwać, wybierać chwilę sposobną. Bydlęta siłę mają większą niż nasza, przecie je na uzdy bierzemy.
Chwalić się ja nie będę, dam wam tylko radę: wybierajcie rozumnego!
Z uśmiechem chytrym wyszedł z koła, a Zarwaniec rzekł:
— Mądry tak, że mi go strach.
Za Leszkiem wszedł Mieszek Brodaty, kołpaka podniósł, pokłonił się w koło, uśmiechnął:
— Nie chcę się wam zalecać, — odezwał się cicho, ręce zacierając, — każda liszka swój ogon chwali! hę! hę! jedno powiem: — Dosyć mieliście takich kneziów, co wysoko siadali nad wami, do których dostęp był trudny, przed którymi pokłony bić było potrzeba. Jam chudzina, ziemi mało mam, a choć krew Leszków płynie we mnie, żyłem jak ziemianin prosty; niewiele mi trzeba, ludziom nie zacię-