Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.2.djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

winnam być nawykła, a nawet swoje kochane Zawierskie porzuciłeś w takiej chwili!
— W jakiej chwili! — zawołał przestraszony Wierzbięta.
— Przecież po drodze musiałeś słyszeć — dodała żona wpatrując się w niego... (śpieszył się tak do domu, iż po drodze wcale nic nie słyszał) — stara Zawierska zachorowała i — umarła, a córkę mogę powiedzieć — przymusiła do wyjścia za mąż za barona. Ślub o kilka godzin śmierć jej poprzedził.
Wojtek jak stał przed żoną, tak się zachwiał nagle i aż o słup oprzeć musiał, aby nie paść.
— Wszystko więc przepadło! — jęknął.
Emilka mu się wieszała na szyi i poczuwszy łzy na twarzy ojca, sama się omało nie rozpłakała.