„Miasto, ze swym ogromem pustym, wymarłe, ubogie, śpiące — jak bardzo wiele miast włoskich — sprawia na podróżnym smutne wrażenie — jakby wczoraj przeszedł przez nie mór lub wojna. Mury olbrzymie, galerye na milę długie, a pod niemi ledwie się powoli przesuwa jakaś sieroca postać — ze znużeniem i ospałością, jakby się jej żyć nie chciało. Bolonia z tych czasów, gdy uniwersytet z całego świata sprowadził uczniów tysiące — nie istnieje. Z europejskiej wszechnicy stała się małą, prowincyonalną. I tu niestałość rzeczy ludzkich, ustawiczna zmienność prądów życia, straszliwie się uwydatnia.
„Któż wie? za kilkaset lat, co będzie z miastami europejskiemi? Ruiny Palmyry i Tebów!! Cywilizacya i życie mogą się przenieść do Afryki lub Ameryki. Stara Europa pozostanie schronieniem inwalidów i porośnie chwastem na ruinach.“