Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.2.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

udało się rozweselić jej. Sylwan się pożegnał, bo rano chciał jechać do Makolągwy, gdzie spodziewał się światła dostać — a radość widzenia Wojtka orzeźwiała go trochę.